Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
co więcej i nie podniosą się. A takoż nie umarłszy.
- No... to fest. Ostrzygłem pana na prawdziwego rekruta wojsk polskich. Siedź pan. Jurek to załatwi. Bierz te kudły sybirackie w garść. Dymaj na dwór i spal.
- Teraz może pan zjeść - powiedziała Jaśka. - Proszę. Podgrzałam. Łapsza.
- A cóż tu takiego... łapsza?
- Zupa z czarnej mąki i otrębów.
- Aaaa... zupka... - powiedział z rozczuleniem. - Zupka... Cóś jak łazanki, tylko malusieńkie... - i śmiejąc się zanurzył łyżkę w misce.


18
Im dłużej biedził się nad tym, co powinien zrobić, tym uporczywiej cierpiał. To była istna udręka, skoro nie mógł rozstrzygnąć swojego losu. A miał dogodną sposobność
co więcej i nie podniosą się. A takoż nie umarłszy.<br>- No... to fest. Ostrzygłem pana na prawdziwego rekruta wojsk polskich. Siedź pan. Jurek to załatwi. Bierz te kudły sybirackie w garść. Dymaj na dwór i spal.<br>- Teraz może pan zjeść - powiedziała Jaśka. - Proszę. Podgrzałam. &lt;orig&gt;Łapsza&lt;/&gt;.<br>- A cóż tu takiego... &lt;orig&gt;łapsza&lt;/&gt;?<br>- Zupa z czarnej mąki i otrębów.<br>- Aaaa... zupka... - powiedział z rozczuleniem. - Zupka... Cóś jak łazanki, tylko malusieńkie... - i śmiejąc się zanurzył łyżkę w misce.<br><br><br>18<br>Im dłużej biedził się nad tym, co powinien zrobić, tym uporczywiej cierpiał. To była istna udręka, skoro nie mógł rozstrzygnąć swojego losu. A miał dogodną sposobność
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego