Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Twórczość
Nr: 11
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1968
plecy stróża Kazimierza Słowika, co mój ojciec uważał za bardzo niebezpieczne, bo przecież "można cię było zastrzelić". Nie bardzo wiem czym, bo chyba żadnego strzelającego przedmiotu u nas nie było, aż do czasu, gdy bracia zaczęli polować. Kiedyś znowu, już późnym wieczorem, do kancelarii, gdzie ojciec robił rachunki, został wepchnięty Żyd z batem. "Czego chcesz?" - zapytał groźnie ojciec. "Nu, pieniędzy za przejazd z Przybówki". Ojciec odwrócił się w stronę pokoju matki i zawołał: "Amélie! Tadzio przyjechał". Niektóre wujaszkowe kawały zdają się z generalskich kopiowane wprost żywcem. Kiedyś generał na imieniny swej kochanej synowej kazał poprzywiązywać bukiety do ogonów wszystkich psów i
plecy stróża Kazimierza Słowika, co mój ojciec uważał za bardzo niebezpieczne, bo przecież "można cię było zastrzelić". Nie bardzo wiem czym, bo chyba żadnego strzelającego przedmiotu u nas nie było, aż do czasu, gdy bracia zaczęli polować. Kiedyś znowu, już późnym wieczorem, do kancelarii, gdzie ojciec robił rachunki, został wepchnięty Żyd z batem. "Czego chcesz?" - zapytał groźnie ojciec. "Nu, pieniędzy za przejazd z Przybówki". Ojciec odwrócił się w stronę pokoju matki i zawołał: "Amélie! Tadzio przyjechał". Niektóre wujaszkowe kawały zdają się z generalskich kopiowane wprost żywcem. Kiedyś generał na imieniny swej kochanej synowej kazał poprzywiązywać bukiety do ogonów wszystkich psów i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego