sobą okres, kiedy sprawował urząd ministra skarbu. Jego zwyczaj przeglądania się w kieszonkowym lusterku i badania języka, czy nie biały, tłumaczono jego wieczornymi libacjami. Był dość zażywny, czarnooki i czarnowłosy, jak wszyscy Zawadzcy wywodzący się od wileńskiego księgarza, tego, który wydawał pierwsze tomiki Mickiewicza. Mówiono o nich, że są z Żydów. Podobny fizycznie, bo brunet ze skłonnością do nadwagi, był mój kolega szkolny Jurek Zawadzki, i takież były jego piękne siostry. Ich ojciec zajmował stanowisko bodaj dyrektora banku, w każdym razie dom był zamożny, błyszczały wypastowane parkiety i ja czułem się tam nieswojo w moich ubraniach z samodziału. Zawadzcy mieszkali w