Typ tekstu: Książka
Autor: Czeszko Bohdan
Tytuł: Pokolenie
Rok wydania: 1974
Rok powstania: 1951
szanse swego zbawienia powracając na łono Kościoła zatwardziałego grzesznica. Siedząc wzdychała ponad migocącymi drutami włóczkowej robótki. Wreszcie wylało się z niej wszystko, co nosiła na sercu.
Korecki prosił o zaniechanie zbytecznej rozmowy. Ona jednak popadła w stan religijnej histerii i zdawało się jej, że została nawiedzona.
- Popatrz, jak Pan pokarał Żydów!... - krzyczała.
Kiedy Jurek otworzył drzwi do mieszkania i zwalił worek z wiórami z pleców, scena wyglądała tak: ojciec wychylił się z fotela zaciskając palce na poręczach i krzyczał: - Poszła won, czarownico!
Ona piszczała, zbierając do worka kłębki wełny.
- Idę, idę i noga moja w tym domu nie postanie.
W przedpokoju
szanse swego zbawienia powracając na łono Kościoła zatwardziałego grzesznica. Siedząc wzdychała ponad migocącymi drutami włóczkowej robótki. Wreszcie wylało się z niej wszystko, co nosiła na sercu.<br>Korecki prosił o zaniechanie zbytecznej rozmowy. Ona jednak popadła w stan religijnej histerii i zdawało się jej, że została nawiedzona.<br>- Popatrz, jak Pan pokarał Żydów!... - krzyczała.<br>Kiedy Jurek otworzył drzwi do mieszkania i zwalił worek z wiórami z pleców, scena wyglądała tak: ojciec wychylił się z fotela zaciskając palce na poręczach i krzyczał: - Poszła won, czarownico!<br>Ona piszczała, zbierając do worka kłębki wełny.<br>- Idę, idę i noga moja w tym domu nie postanie.<br>W przedpokoju
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego