teraz falą, zachłysnął się przerażeniem. Tam mord, tam najemni zabójcy w monogarniturach, wielkie pistolety nad zwłokami Bronsteina; zaraz wyjdą, zobaczą mnie, krewa. <br>No nie, nie bądźmy śmieszni, nie myślmy schematami, to nie jest film, jacy znowu zabójcy... Prawie się uśmiechnął.<br>Ale jakoś nie postąpił naprzód. Drzwi naprawdę były nie domknięte. Zza nich - tylko gęsta cisza i blade światło. To nie to, że Bronstein zapomniał je zamknąć - wręcz przeciwnie: one zamykają się same. Muszą mieć wydane specjalne polecenie, by pozostać nie zatrzaśnięte, a i wtedy będą się konsultować z programami systemu bezpieczeństwa budynku. Ostatecznie gdzie jak gdzie - ale tutaj mieli powód wystrzegać