jak zostaje za rufą. Nie, nie zostaje! Wariat! Jest przecież na linie podciągowej, a tej koniec mam przywiązany do siebie. Wybieram linę i bambus przestaje nurkować, kłócąc się z wiatrem, bijąc z wantami wraca pod top.<br> Raz, drugi, trzeci. Bęc! Zaczepiony. OK. Tylko teraz cicho, tylko bez wolnych numerów, volt `a la carte. Piorunem na dół na pokład. Nie czuję zmęczenia ani uderzeń okładającego mnie masztu. Na dół, na dół.<br> Hak trzyma, ale bambus wściekle wywija. Łapię więc nieco podciągowej i mocuję wokół sztagu. Wiszę niemal głową w dół, ale idzie gładko. Jeden koniec przez hak w fale, drugi - pętla wokół sztagu. Klasa