Typ tekstu: Książka
Autor: Dymny Wiesław
Tytuł: Opowiadania zwykłe
Rok wydania: 1997
Rok powstania: 1963
posiadał, którymi się kierując miał ustalić miejsce pobytu
złodziejaszka - bandyty i włamywacza. Trzeba go było jeszcze podejść i
złapać. Skoczyć na niego z ukrycia. Przystawić spluwę do boku i
wrzasnąć: "Aresztuję cię w imię prawa". Potem zakuć go w kajdanki i
martwić się, żeby mimo to nie dał nura. Myślał, a tam słońce świeciło i
tyle świerszczy trzeszczało w trawie, że aż strach...
A Cypcer też nie słyszał ani świerszczy, ani dzwonienia, którym
dzwonią góry, kiedy jest takie słońce, tylko o tym swoim Francu gadał i
gadał.


Może to była niedziela czy jakieś święto, dość na tym, żeśmy z
Francem, ubrawszy się
posiadał, którymi się kierując miał ustalić miejsce pobytu<br>złodziejaszka - bandyty i włamywacza. Trzeba go było jeszcze podejść i<br>złapać. Skoczyć na niego z ukrycia. Przystawić spluwę do boku i<br>wrzasnąć: "Aresztuję cię w imię prawa". Potem zakuć go w kajdanki i<br>martwić się, żeby mimo to nie dał nura. Myślał, a tam słońce świeciło i<br>tyle świerszczy trzeszczało w trawie, że aż strach...<br> A Cypcer też nie słyszał ani świerszczy, ani dzwonienia, którym<br>dzwonią góry, kiedy jest takie słońce, tylko o tym swoim Francu gadał i<br>gadał.<br><br><br> Może to była niedziela czy jakieś święto, dość na tym, żeśmy z<br>Francem, ubrawszy się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego