dorzucone in <foreign>extremis</> wtrącenia, czasem jawnie niedorzeczne. Wreszcie czytelnik może (powinien, chce?) zostać pouczony lub choćby powiadomiony o sensie opowieści. Dlatego narrator podkreśla stale konieczność "bycia uważnym"... Śmieszne to? Pewnie, że śmieszne. Moja pedanteria też śmieszna. Ale przecież rozważam sprawy komizmu, dokładniej, parodii.<br>Czegóż parodii? Wszechwiedzący narrator odczuwa wyraźnie obecność adresata (słuchacza?): zapewne, nie wtrąca się on explicite, ale zdaje się wpływać - gestami, mimiką, domyślnymi "ach", "a potem", "a dlaczego?" - na sposób opowiadania. Opowiadacz czuje się wtedy zobowiązany do wygłoszenia morału... To również ważne, że nie relacjonuje on jednego osobliwego zdarzenia, lecz całą sekwencję osobliwości.<br><gap reason="sampling"><br><br>Tak więc "skłonność do cudowności" zdaje