się z pogoni, gdy Stasza, to jest Stanisław Kunicki, został powieszony na stoku warszawskiej Cytadeli... Przedtem na rozprawie z uwielbieniem mówił o swoim "bogu" - Siergieju, że sądzi tak, jak on, że każdy uczciwy człowiek musi zabijać dla dobra sprawy. A słysząc oskarżycielskie mowy, nie czekał, aż weźmie go w obronę adwokat Anc czy Nowodworski, lecz sam protestował przeciw szkalowaniu terroryzmu. - "Oto przedstawiani jesteśmy jako ludzie łaknący krwi, przekonania uznaje się za szkodliwe, postępki za zbrodnie. To nie zbrodnie, to spełnienie świętego obowiązku. Nacisk konieczności zmusił nas wejść na drogę terroryzmu... To wy, samodzierżawcy..." - podniósł głos, zawiesił go na moment. Gwałtownie przerwał