w ciele moim znój,<br>Miłujących rąk <orig>pogłado</>,<br>Coś mi dreszcz <orig>piększyła</> mój,<br>Przodując zadumą bladą!<br><br>Trwoń się, ogniu świecy, trwoń<br>Na tę pościel, na tę lnianą,<br>Gdzieś rozwidnił białą skroń,<br>U nóg moich zapodzianą</>!<br><br><div1><tit1>SCHADZKA SPÓŹNIONA</><br><br>Pójdziemy śladem cienia i szelestu<br>Po ścieżce, która wzdłuż rosą <orig>połyska</>.<br>Popod krzewami sztywnego agrestu<br>Pachną na słońcu świeże kretowiska.<br><br>W <orig>powiędłych</> liściach, pokurczonych chłodem,<br>Lśnią srebrne resztki wczorajszej ulewy,<br>Nad zapuszczonym od dawna ogrodem<br>Słychać gawronów trzepoty i śpiewy.<br><br>Obok jabłoni - przypadkowa sosna<br>Swe igły w bladym zanurza błękicie.<br>O, jakże prędko przeminęła wiosna,<br>Pozostawiając przelęknione życie!<br><br>Coraz to mocniej otulasz się w chustę