A zatem nie ma wyjścia... Ależ to przemoc! Terror! - Pomocy, o Rousseau!<br>Duch autora Rozprawy o źródłach i zasadach nierówności wśród ludzi (niestety, nie nagrodzonej przez Akademię w Dijon) i słynnej Umowy społecznej wysłuchał go, jak się zdaje, i wybawił z opresji, choć w sposób, pod względem moralnym, budzący zastrzeżenia, albowiem - cudzym kosztem. Stało się, mianowicie, że jeden z kontrolerów (ten działający z przodu) po sprawdzeniu biletu starszemu panu z paczką, co wsiadł ostatnio na Rondzie, nie przeszedł dalej ku innym, lecz zaczął się przyglądać owemu pakunkowi i stwierdził:<br>- Duże to.<br>- Piecyk - wyjaśnił pasażer. - Słoneczko elektryczne. Właśnie wiozę z naprawy...<br>- A