to nie stopionego jeszcze do końca śniegu, ni szarawego jak żużel błota, czterdziestoletni narcyz, cierpiący, gdyż wie, że wygląda nieco nieświeżo. Niezła paranoja, żeby nosząc w sobie nowotwór, troszczyć się o wygląd... No, zdarza się. <br>Ulicę zamyka widok potężnych dźwigów pracujących przy rozbiórce gmachu cenzury: cała rzeczywistość maźnięta jest pędzlem alegorii. Co krok alegoria. Mijam sklep z eleganckimi piórami wiecznymi. Ponura, niedoświetlona wystawa z eksponatami jak na katafalkach. No i oczywiście przychodzi wspomnienie pogrzebu stryja sprzed paru miesięcy zaledwie.<br>Ohydna wielofunkcyjna kaplica: betonowy sześcian, gdzie można i postawić krzyżyk, i równie szybko go usunąć. Pas transmisyjny wyrzucający zwłoki z naszego świata