Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
szepnął jej do ucha, ale ja to dokładnie słyszałem, i choć nie pojąłem słowa, zrozumiałem zachwyt ręki dotykającej czule maminej wypiętej tylci:
- Kallipygos!...
a mama okręciła się na obcasie i pogroziła tacie palcem, oczywiście żartobliwie, bo ucieszyła ją ta pochwała i ta czułość, i ten hołd, i to uwielbienie, i ani trochę się mu nie dziwiłem, i nie miałem wątpliwości, że ta para na sylwestrowym balu lekarzy w salach redutowych teatru będzie na pewno przyciągać wzrok: nasza piękna mama - panów, a nasz wspaniały papa - pań, i że będą się świetnie bawić aż do rana, kiedy zaś oboje wrócą o świcie do domu
szepnął jej do ucha, ale ja to dokładnie słyszałem, i choć nie pojąłem słowa, zrozumiałem zachwyt ręki dotykającej czule maminej wypiętej tylci:<br>- Kallipygos!...<br>a mama okręciła się na obcasie i pogroziła tacie palcem, oczywiście żartobliwie, bo ucieszyła ją ta pochwała i ta czułość, i ten hołd, i to uwielbienie, i ani trochę się mu nie dziwiłem, i nie miałem wątpliwości, że ta para na sylwestrowym balu lekarzy w salach redutowych teatru będzie na pewno przyciągać wzrok: nasza piękna mama - panów, a nasz wspaniały papa - pań, i że będą się świetnie bawić aż do rana, kiedy zaś oboje wrócą o świcie do domu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego