clock, starodawnym obyczajem arystokracji. Tylko wasze przekleństwa skierowane do mnie bawią mnie, wy chlipalcy, wy purwykołcie, wy kurdypiełki zafądziane...<br> SAJETAN<br> ponuro<br>Słuchamy! Ni pary z pyska.<br><page nr=280><br> KSIĘŻNA<br>Otóż oni "naprzeciw" wam - tak to popularnie mówię, abyście pojęli nareszcie, "w czym dzieło" - oni są różnorodni - to jest najistotniejsze. My, to jest arystokracja, to motyle różnobarwne nad ekskrementaliami świata tego - widzieliście, jak czasem motyl na gówienku se siada? Dawniej to byliśmy jak robaki żelazne w trzewiach samej nieskończoności bytu, w transcendentnych prawach czy jak tam: ja tam nieuczona, prosta hrabianka i tyla, i tyle tylko co - ale mniejsza z tym; otóż różnorodność ta