Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Opowiadania drastyczne
Rok powstania: 1968
prześlizgiwały się po nas tępym spojrzeniem, chociaż były starannie ubrane i uczesane z przesadną kokieterią.
Jedna z nich, przedwcześnie posiwiała, ale o młodej i ładnej twarzy, podeszła do nas i powiedziała jakby od niechcenia:
- Ożeń się ze mną, słyszysz, ty! Albo ty! Albo ty! Albo ty!
Wymawiała te słowa jak automat, po czym gwałtownie odwróciła się i zniknęła w swoim pokoju.
- To właśnie pańska rodaczka, o której panu wspominałem - rzekł Garraud. - Proszę, niech się pan nią zajmie. Może pana będzie darzyła większym zaufaniem.
Po zwiedzeniu kliniki rozstałem się z francuskimi kolegami, a po obiedzie wróciłem znów na oddział kobiecy.
Ta, którą
prześlizgiwały się po nas tępym spojrzeniem, chociaż były starannie ubrane i uczesane z przesadną kokieterią.<br>Jedna z nich, przedwcześnie posiwiała, ale o młodej i ładnej twarzy, podeszła do nas i powiedziała jakby od niechcenia:<br>- Ożeń się ze mną, słyszysz, ty! Albo ty! Albo ty! Albo ty!<br>Wymawiała te słowa jak automat, po czym gwałtownie odwróciła się i zniknęła w swoim pokoju.<br>- To właśnie pańska rodaczka, o której panu wspominałem - rzekł Garraud. - Proszę, niech się pan nią zajmie. Może pana będzie darzyła większym zaufaniem.<br>Po zwiedzeniu kliniki rozstałem się z francuskimi kolegami, a po obiedzie wróciłem znów na oddział kobiecy.<br>Ta, którą
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego