prześlizgiwały się po nas tępym spojrzeniem, chociaż były starannie ubrane i uczesane z przesadną kokieterią.<br>Jedna z nich, przedwcześnie posiwiała, ale o młodej i ładnej twarzy, podeszła do nas i powiedziała jakby od niechcenia:<br>- Ożeń się ze mną, słyszysz, ty! Albo ty! Albo ty! Albo ty!<br>Wymawiała te słowa jak automat, po czym gwałtownie odwróciła się i zniknęła w swoim pokoju.<br>- To właśnie pańska rodaczka, o której panu wspominałem - rzekł Garraud. - Proszę, niech się pan nią zajmie. Może pana będzie darzyła większym zaufaniem.<br>Po zwiedzeniu kliniki rozstałem się z francuskimi kolegami, a po obiedzie wróciłem znów na oddział kobiecy.<br>Ta, którą