wieczorem różne sprawy do załatwienia, używa też auta w weekendy. Awantury nic nie dają. Zaczynam, niestety, podejrzewać, że zostanę sama, i to z biletem miesięcznym w garści.<br><br>Będę zgadywać: oczywiście umowa kupna też jest spisana wyłącznie na niego? I nie ma żadnego śladu na papierze, że zainwestowałaś swoje pieniądze? Nie awanturuj się, przeprowadź poważną rozmowę - nie chodzi już o korzystanie z samochodu, powinnaś prawnie zostać współwłaścicielem. Nawet za cenę rozstania. W najgorszej sytuacji - jeśli on zechce odjechać samotnie waszym wspólnym autem - powiedz sobie, że bywają gorsze nieszczęścia. Pieniądze zawsze można odrobić, a lata spędzone z nieuczciwym człowiekiem, który cię wykorzystuje, to znacznie