poradzę.<br>Poczciwa była ta Madzia, doprawdy.<br>- Czemu się uśmiechacie? Ja i tak zaraz odgadnę. Trzymając jego dłoń na kolanach, brzuśćcem palucha wygładziła, po czym ostrożnie bruzdy u przegubu dotknęła.<br>- Krew - wymówiła wreszcie.<br>Głos jej zmienił się na bardziej śpiewny i niski, jakby z półsnu wieszczący.<br><page nr=273> <br>- Z tej krwi nie obeschłej... bab - el - mandeb... szariwari-straszny gniew!<br>Znów zaczęła bobonić po swojemu, można było jednak zrozumieć, że wszystko dobrze się skończy.<br>- Mądry <foreign>hakim</> myśli o tobie. <foreign>Hakim</> cię wesprze, choć sam ledwo chodzi.<br>Taka była dobra w tym zatroskanym pochyleniu głowy nad jego losem, taka miła, niezwyczajna, do nikogo niepodobna, sama swoja