Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
oczu, kto lepszy i kto więcej wart, ten "ź Wilna" czy ten, co "we Lwowi, paniedziejku", batiar z Kleparowa czy andrus z Pohulanki, tak się siłowali w tym niespodzianym tyglu, patrząc na siebie krzywym okiem, a najspokojniejsi byli Wołyniacy i Poleszucy, rozlewni po prypećku, bo akurat siedzieli pośrodku i nie babrali się w tej waśni, gdyż jasne było jak słoneczko nad Styrem, że to oni, dalibóg, są najlepsi. Zdawałoby się, że mundur ten sam, a każdemu inny na strzesze bocian siadywał. W polskiej szkółce pod uzbeckim niebem "tajojka" wzruszonym głosem mówiła wiersz:

Byleby w garści karabin,
Taki, co w boju nie
oczu, kto lepszy i kto więcej wart, ten "ź Wilna" czy ten, co "we Lwowi, paniedziejku", batiar z Kleparowa czy andrus z Pohulanki, tak się siłowali w tym niespodzianym tyglu, patrząc na siebie krzywym okiem, a najspokojniejsi byli Wołyniacy i Poleszucy, rozlewni po &lt;orig&gt;prypećku&lt;/&gt;, bo akurat siedzieli pośrodku i nie babrali się w tej waśni, gdyż jasne było jak słoneczko nad Styrem, że to oni, dalibóg, są najlepsi. Zdawałoby się, że mundur ten sam, a każdemu inny na strzesze bocian siadywał. W polskiej szkółce pod uzbeckim niebem "&lt;orig&gt;tajojka&lt;/&gt;" wzruszonym głosem mówiła wiersz:<br><br>&lt;q&gt;Byleby w garści karabin,<br>Taki, co w boju nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego