Typ tekstu: Książka
Autor: Iredyński Ireneusz
Tytuł: Dzień oszusta. Człowiek epoki
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1962
tej opowieści nie ulega wątpliwości. Po wyjściu rękodzielnika natychmiast zatelefonowałem do Tęgopytka, konferowaliśmy dość długo, w miarę wyłuszczania mojej propozycji głos Roberta stawał się coraz dźwięczniejszy, odpowiadał monosylabami (prężnymi jak strzały szampana), aby Wanda, obecna wciąż jeszcze w jego mieszkaniu, nie domyśliła się, że powstaje spisek przeciwko jej ciągliwej, obezwładniającej babskości. Po telefonie - jak już się domyślają co inteligentniejsi słuchacze - nie pozostawało mi nic innego, jak oczekiwać na wyjście Wiatora z łazienki; oczekiwanie przerwane zostało wołaniem inżyniera, bym mu podał bieliznę i ubranie; przyjął odzienie wyciągając rękę przez szparę w drzwiach, wstydliwość ta była zastanawiająca ze względu na poprzednią swobodę, toteż
tej opowieści nie ulega wątpliwości. Po wyjściu rękodzielnika natychmiast zatelefonowałem do Tęgopytka, konferowaliśmy dość długo, w miarę wyłuszczania mojej propozycji głos Roberta stawał się coraz dźwięczniejszy, odpowiadał monosylabami (prężnymi jak strzały szampana), aby Wanda, obecna wciąż jeszcze w jego mieszkaniu, nie domyśliła się, że powstaje spisek przeciwko jej ciągliwej, obezwładniającej babskości. Po telefonie - jak już się domyślają co inteligentniejsi słuchacze - nie pozostawało mi nic innego, jak oczekiwać na wyjście Wiatora z łazienki; oczekiwanie przerwane zostało wołaniem inżyniera, bym mu podał bieliznę i ubranie; przyjął odzienie wyciągając rękę przez szparę w drzwiach, wstydliwość ta była zastanawiająca ze względu na poprzednią swobodę, toteż
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego