Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Przekrój
Nr: 2930
Miejsce wydania: Kraków
Rok: 2001
na sygnał "hop bęc" odwracają głowy w którąś stronę. Zosia wróży, co się będzie po kolei rodziło: prawa strona - syn, lewa - córka. Albo mąż ma odnaleźć żonę wśród gości, macając kostki u nóg lub małżowinę uszną.
- Niesamowite jaja wychodzą, ale to dopiero zapowiadam przed północą. Potrafię tak rozruszać towarzystwo, że baby chłopów na barana noszą i to dopiero są cuda na kiju - Zosia uważa, że to dzięki latom pracy. - Śpiewałam nawet na przyczepach od traktora, ale zawsze pięknie umajonych. Na swoje wesele zamówiła aż sześciu chałturników.
- Jak Zośka śpiewa, to trzeba przestać jeść kotleta - mówi Dorota Bartczak. Cztery lata temu zamówiła Zosię
na sygnał "hop bęc" odwracają głowy w którąś stronę. Zosia wróży, co się będzie po kolei rodziło: prawa strona - syn, lewa - córka. Albo mąż ma odnaleźć żonę wśród gości, macając kostki u nóg lub małżowinę uszną.<br>- &lt;q&gt;Niesamowite jaja wychodzą, ale to dopiero zapowiadam przed północą. Potrafię tak rozruszać towarzystwo, że baby chłopów na barana noszą i to dopiero są cuda na kiju&lt;/&gt; - Zosia uważa, że to dzięki latom pracy. - &lt;q&gt;Śpiewałam nawet na przyczepach od traktora, ale zawsze pięknie umajonych.&lt;/&gt; Na swoje wesele zamówiła aż sześciu chałturników.<br>- &lt;q&gt;Jak Zośka śpiewa, to trzeba przestać jeść kotleta&lt;/&gt; - mówi Dorota Bartczak. Cztery lata temu zamówiła Zosię
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego