Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Gazeta Lubuska
Nr: 06.18
Miejsce wydania: Zielona Góra
Rok: 2005
roku Zielona Góra była smutnym miastem. Szarym. Do Winobrania było daleko, więc życie toczyło się tak między kolejką po masło a szukaniem znajomości, by zdobyć talon na "malucha". Jan Zytka i jego rodzina mogli uchodzić za szczęśliwych i... uprzywilejowanych. Przede wszystkim za sprawą jego zajęcia - taksówkarz. A wiadomo "złotówa" czy "badylarz" w tamtych czasach to był naprawdę ktoś.
Sąsiedzi z zielonogórskiego blokowiska z zazdrością patrzyli jak Maria chodziła w nowych dżinsach. Z "Pewexu". Nie widzieli, że jego nie ma całymi dniami i taksówka - skoda ledwie już dyszy. Przecież nawet działkę już kupił w Przylepie i dom miał zamiar budować. I dzieciaki
roku Zielona Góra była smutnym miastem. Szarym. Do Winobrania było daleko, więc życie toczyło się tak między kolejką po masło a szukaniem znajomości, by zdobyć talon na "malucha". Jan Zytka i jego rodzina mogli uchodzić za szczęśliwych i... uprzywilejowanych. Przede wszystkim za sprawą jego zajęcia - taksówkarz. A wiadomo "złotówa" czy "badylarz" w tamtych czasach to był naprawdę ktoś. <br>Sąsiedzi z zielonogórskiego blokowiska z zazdrością patrzyli jak Maria chodziła w nowych dżinsach. Z "Pewexu". Nie widzieli, że jego nie ma całymi dniami i taksówka - skoda ledwie już dyszy. Przecież nawet działkę już kupił w Przylepie i dom miał zamiar budować. I dzieciaki
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego