Penge Afra mówił głosem zmęczonym, ale spokojnym. - Mieli go do mnie przyprowadzić. Zawiedli, głupcy.<br>- Po co?<br>- Potrzebowałem Liścia, tak jak i ciebie potrzebuję.<br>- Mnie? - Doron zdziwił się.<br>- Pozwól, że wszystko ci wytłumaczę, wyjaśnię...<br>- Co mi po twoich łgarstwach... - czubek <orig>karoggi</> napiął skórę na gardle Penge Afry.<br>- Nie, nie! Czekaj! - wychrypiał <orig>ban</>. - Pozwól mi powiedzieć, a potem zdecydujesz. Potem!<br>O czym oni mówią? - Magwer znów przestawał rozumieć. A jeszcze przed chwilą wszystko wydawało się takie proste. Przepowiednia mówiła, że po śmierci Liścia zginie ten, co Daborą władał nieprzerwanie. To ban. Lecz nie chodzi o Penge Afrę, pojedynczego człowieka. W chwili, w której