Ciągle się powtarzam...<br>W każdym razie nie rozumiałam nic z tego, co on śpiewał. Kto go tam wie. Może śpiewał o tęsknocie za krajem, może o dziewczynie, która go porzuciła, a może o swoich bliskich, których stracił w piecu, w obozie. Może to była jakaś wielka narodowa poezja, a może banialuki, takie tam, wierszoklectwo dla piosenkarzy, a może była w tym zaklęta wojna, a może tylko jakieś lamenty zakochanego chłopca. <br><page nr=25> Te wszystkie słowa, których prawie nikt tam nie rozumiał, odbijały się od bruku i kamienic wokoło i wcale nie były takie ważne. Ważna była muzyka, bo muzykę rozumieją wszyscy. Bóg w