Typ tekstu: Książka
Autor: Dawid Bieńkowski
Tytuł: Nic
Rok: 2005
w powodzenie... Tak, pamiętam jak dziś... Koniec października. Samolot kołuje w smugach burego śniegu z deszczem. Wysiadam z niego i nie wiem, gdzie jestem... Rozglądam się i nie wierzę własnym oczom. Czy to może być port lotniczy? Czy coś takiego może być lotniskiem? Chyba tylko w Kinszasie lub Nereire. Jakiś barak... parterowy i chyba z blachy falistej?
I od razu przyszła mi do głowy Giselle. Byłem pewien, że kiedy do mnie dojedzie i to zobaczy, to znowu trzeba będzie jej przyłożyć, a nie lubię tracić panowania nad sobą. Ale przecież sam całkowicie zwątpiłem. Powtarzałem tylko w duchu z wściekłością: Gdzie oni
w powodzenie... Tak, pamiętam jak dziś... Koniec października. Samolot kołuje w smugach burego śniegu z deszczem. Wysiadam z niego i nie wiem, gdzie jestem... Rozglądam się i nie wierzę własnym oczom. Czy to może być port lotniczy? Czy coś takiego może być lotniskiem? Chyba tylko w Kinszasie lub Nereire. Jakiś barak... parterowy i chyba z blachy falistej? <br>I od razu przyszła mi do głowy Giselle. Byłem pewien, że kiedy do mnie dojedzie i to zobaczy, to znowu trzeba będzie jej przyłożyć, a nie lubię tracić panowania nad sobą. Ale przecież sam całkowicie zwątpiłem. Powtarzałem tylko w duchu z wściekłością: Gdzie oni
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego