Typ tekstu: Książka
Autor: Orłoś Kazimierz
Tytuł: Niebieski szklarz
Rok: 1996
pan Słoma! Słowo honoru!
Wpłynęliśmy pod most. Na chwilę zgasło słońce. Nad naszymi głowami
przesunęły się betonowe płyty.
- Zachowaj słowo honoru na poważniejsze okazje - powiedział ojciec.
Jego głos zadudnił pod betonowym sklepieniem.
Wypłynęliśmy na słońce.
Nie odezwałem się więcej. Patrzyłem na góry za nami,
ciemnofioletowe, w bukowych lasach. Most zasłonił barak, olchy i to
miejsce, gdzie stał pan Słoma. A kiedy ponton znów obrócił się wkoło,
zrozumiałem, że właśnie w tym momencie wypłynęliśmy na zalew.
Zobaczyłem otwartą przestrzeń, dalekie brzegi, niebo, obłoki. Woda
naokoło była głęboka i ciemna. Płynęliśmy dalej i dalej, środkiem
szerokiej doliny
pan Słoma! Słowo honoru!<br> Wpłynęliśmy pod most. Na chwilę zgasło słońce. Nad naszymi głowami<br>przesunęły się betonowe płyty.<br> - Zachowaj słowo honoru na poważniejsze okazje - powiedział ojciec.<br>Jego głos zadudnił pod betonowym sklepieniem.<br> Wypłynęliśmy na słońce.<br> Nie odezwałem się więcej. Patrzyłem na góry za nami,<br>ciemnofioletowe, w bukowych lasach. Most zasłonił barak, olchy i to<br>miejsce, gdzie stał pan Słoma. A kiedy ponton znów obrócił się wkoło,<br>zrozumiałem, że właśnie w tym momencie wypłynęliśmy na zalew.<br>Zobaczyłem otwartą przestrzeń, dalekie brzegi, niebo, obłoki. Woda<br>naokoło była głęboka i ciemna. Płynęliśmy dalej i dalej, środkiem<br>szerokiej doliny
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego