Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
jej Bohu, mówili ludzie ściągając z grzbietów obmierzłe kufajki. I wystawiwszy wychudłe ciała na słońce śledzili trzepot stepowych gołębi. Ciepłe powietrze po sierdzistej zimie było jak dawno zapomniana pieszczota. Chłopcy, którzy mieli po jednej parze walonków, odstawili je na zasłużony odpoczynek i śmigali boso. Latawiec drżał na sznurku wysoko nad barakiem. Dzieciarnia się wyroiła i myszkowała po wszelkich zakamarkach. Okrzyki, śmiech i dosadne przekleństwa towarzyszyły tej młodej czeredzie. Była to banda nicponi, urwisów i złodziejaszków, nie tylko w oczach starowiera, który spoglądał na nich gniewnym wzrokiem. Kląć umieli co najmniej w czterech językach, po rosyjsku, polsku, żydowsku, kazachsku. O, jeken basen
jej Bohu, mówili ludzie ściągając z grzbietów obmierzłe kufajki. I wystawiwszy wychudłe ciała na słońce śledzili trzepot stepowych gołębi. Ciepłe powietrze po sierdzistej zimie było jak dawno zapomniana pieszczota. Chłopcy, którzy mieli po jednej parze walonków, odstawili je na zasłużony odpoczynek i śmigali boso. Latawiec drżał na sznurku wysoko nad barakiem. Dzieciarnia się wyroiła i myszkowała po wszelkich zakamarkach. Okrzyki, śmiech i dosadne przekleństwa towarzyszyły tej młodej czeredzie. Była to banda nicponi, urwisów i złodziejaszków, nie tylko w oczach starowiera, który spoglądał na nich gniewnym wzrokiem. Kląć umieli co najmniej w czterech językach, po rosyjsku, polsku, żydowsku, kazachsku. <foreign>O, jeken basen
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego