lada dzień mógł sypnąć śnieg. Nadbiegały wiatry porywiste, przejmujące chłodem. Kazachowie przywdziali małachaje, wysokie futrzane czapki, ale odkąd auł uciekając przed pożarem przeniósł się daleko, pokazywali się z rzadka nad Ubaganem. Z wiosną, mówili, kiedy step wybuja na popiołach, wrócą na dawne pielesze. Można było od nich kupić topiony łój barani, którego Ziuta zrobiła zapas na zimę. Saksaułu niestety nie mieli, a przydałby się na opał. Saksauł to drzewko stepowe, o witkowatych pędach, rosnące na słonych glebach. Kazachowie licząc na palcach pokazywali, ile to dni i nocy wędrować by trzeba tam, gdzie trafia się saksauł. Co gorsza, nie było gdzie nazbierać