dziecko; z lazaretu nie dobiegało już niepodobne do ludzkiego głosu skomlenie, okropne przez to, że bezsensowny bełkot niemowlęcia wydawała krtań dojrzałego mężczyzny. Kertelen po tygodniu zaczynał wymawiać pierwsze sylaby i poznawał już lekarzy, chociaż nie mógł wymówić ich nazwisk.<br>Wtedy, z początkiem drugiego tygodnia, zainteresowanie jego osobą zmniejszyło się tym bardziej, gdy lekarze wyjaśnili, że o okolicznościach wypadku nie będzie mógł nic powiedzieć, nawet gdy powróci do stanu normalnego, czy raczej ukończy dziwaczną, choć niezbędną edukację.<br>Tymczasem prace szły swoim trybem. Gromadziły się plany "miasta", szczegóły konstrukcji jego "krzaczastych piramid", choć przeznaczenie ich dalej pozostawało ciemne. Uznawszy, że dalsze badania "Kondora