Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Wieża jaskółki
Rok: 2001
ludzi. Dowódca i dwóch podwładnych, zrazu było widać. Dowódca, nieduży, czarniawy, bogato odziany, był stateczny w mowie i nad podziw grzeczny. Nycklar aż gębę rozdziawił, gdy usłyszał, że przeprasza się go za kłopot i niewygody tudzież upewnia, że nie będzie mu krzywdy. Ale nie dał się nabrać. Ci ludzie za bardzo przypominali mu Bonharta.
Skojarzenie okazało się zadziwiająco trafne. Właśnie Bonhart ich interesował. Nycklar mógł się tego spodziewać. Bo przecież to jego własny jęzor wpędził go w tę kabałę.
Wezwany, zaczął opowiadać. Upomniano go, by mówił prawdę, by nie ubarwiał. Upomniano grzecznie, ale surowo i dobitnie, a ten, który upominał, ten
ludzi. Dowódca i dwóch podwładnych, zrazu było widać. Dowódca, nieduży, czarniawy, bogato odziany, był stateczny w mowie i nad podziw grzeczny. Nycklar aż gębę rozdziawił, gdy usłyszał, że przeprasza się go za kłopot i niewygody tudzież upewnia, że nie będzie mu krzywdy. Ale nie dał się nabrać. Ci ludzie za bardzo przypominali mu Bonharta. <br> Skojarzenie okazało się zadziwiająco trafne. Właśnie Bonhart ich interesował. Nycklar mógł się tego spodziewać. Bo przecież to jego własny jęzor wpędził go w tę kabałę.<br> Wezwany, zaczął opowiadać. Upomniano go, by mówił prawdę, by nie ubarwiał. Upomniano grzecznie, ale surowo i dobitnie, a ten, który upominał, ten
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego