Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Przekrój
Nr: 771
Miejsce wydania: Kraków
Rok: 1960
taras, Piskorszczak wpadł nawet w drzwi łazienki, ale w ostatniej chwili uchwycił się oburącz futryny.
Danki nie było nigdzie.
- Nie ma jej - bąknął Kitajec i usiadł ciężko na fotelu.
- Nie tylko jej nie ma... ale... i naszych rzeczy także samo nie... ma - powiedział wolno Piskorszczak, zajrzawszy do szafy.
- Co ty barłożysz, pijany jesteś czy jak? - zerwał się z fotela Maniuś.
- Co mam barłożyć, zobacz sam.
Maniuś spojrzał i zbladł. W szafie było pusto.
- Wszystkich trzech świątecznych jesionek nie ma. Garnitury nieobecne... Koszule wyszli... Zostaliśmy się obtłoczeni do zera... Nawet twoja skóra z Kostka zdjęta - mówił ponuro Piskorszczak. Maniuś spojrzał w stronę
taras, Piskorszczak wpadł nawet w drzwi łazienki, ale w ostatniej chwili uchwycił się oburącz futryny.<br>Danki nie było nigdzie.<br>- Nie ma jej - bąknął Kitajec i usiadł ciężko na fotelu.<br>- Nie tylko jej nie ma... ale... i naszych rzeczy także samo nie... ma - powiedział wolno Piskorszczak, zajrzawszy do szafy.<br>- Co ty barłożysz, pijany jesteś czy jak? - zerwał się z fotela Maniuś.<br>- Co mam barłożyć, zobacz sam.<br>Maniuś spojrzał i zbladł. W szafie było pusto.<br>- Wszystkich trzech świątecznych jesionek nie ma. Garnitury nieobecne... Koszule wyszli... Zostaliśmy się &lt;orig&gt;obtłoczeni&lt;/&gt; do zera... Nawet twoja skóra z Kostka zdjęta - mówił ponuro Piskorszczak. Maniuś spojrzał w stronę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego