Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
nie podobała, twierdziłeś, że pretensjonalna.
- To za broszkę, możliwe, że brzydka, dokładnie jej nie pamiętam. Ale co to, w zimie kury się niosą? - zapytał i obrócił kartofel na widelcu. Pomyślał: dużo jeszcze przede mną takich codziennych zadziwień.
Uśmiechnęła się przyjaźnie. W oczach jej słodycz i radość. Do kamionkowego kubka nalała bawarki.
Pomilczeli, dolał sobie bawarki, wypił, dopiero wtedy poczuł się syty, jajka smakowały. Na tym wielkie, choć naprawdę drobne radości się nie wyczerpały. Róża z miną konspiratorki podeszła do komódki, rozkraczonej jak chińska żaba z porcelany. Wolno, efektownie zdjęła pokrywkę z owalnej puszki "G. Łandrina". Pokrywka od środka była miodowa, przetkana
nie podobała, twierdziłeś, że pretensjonalna.<br>- To za broszkę, możliwe, że brzydka, dokładnie jej nie pamiętam. Ale co to, w zimie kury się niosą? - zapytał i obrócił kartofel na widelcu. Pomyślał: dużo jeszcze przede mną takich codziennych zadziwień.<br>Uśmiechnęła się przyjaźnie. W oczach jej słodycz i radość. Do kamionkowego kubka nalała bawarki. <br>Pomilczeli, dolał sobie bawarki, wypił, dopiero wtedy poczuł się syty, jajka smakowały. Na tym wielkie, choć naprawdę drobne radości się nie wyczerpały. Róża z miną konspiratorki podeszła do komódki, rozkraczonej jak chińska żaba z porcelany. Wolno, efektownie zdjęła pokrywkę z owalnej puszki "G. Łandrina". Pokrywka od środka była miodowa, przetkana
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego