szczęk od mieczów. Może po dwa, może po trzy ciosy wymienili. Nie było człeka, który zdołał to policzyć, wzrokiem alboli uchem. Tak szybko bili, panie złoty, że oko ludzkie ni ucho tego nie chwytało. A tańcowali i skakali kole siebie jak te dwie łasice!<br>Stefan Skellen, zwany Puszczykiem, słuchał uważnie, bawiąc się nahajką.<br>- Odskoczyli od siebie - ciągnął chłopak - a żadne nie było draśnięte. Szczurzyca, dało się to widzieć, wściekła była jak sam czart, a syczała jak kocur, gdy mu chcieć myszę odebrać. A jegomość pan Bonhart był całkiem spokojny. <br>- Falka - powiedział Bonhart, uśmiechnięty i wyszczerzony jak prawdziwy <orig>ghul</>. - Umiesz zaiste tańczyć i