Typ tekstu: Książka
Autor: Broszkiewicz Jerzy
Tytuł: Doktor Twardowski
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1978
szpitalnym.
Spod rękawów szlafroka widać te same ozdoby, co u inżyniera Żegoty - dwie szerokie białe bransolety ze świeżych bandaży.
Przy niej rodzice: elegancki, pobladły z niemej złośc i pięćdziesięciolatek i spłakane, czterdziestoletnie matczyne nieszczęście.
Elena z Małgorzatą znajdują wolny stolik. Czekają.
Czekają coraz niecierpliwiej. Czwarta, siódma, jedenasta minuta.
"Wiedźma" zaczyna bębnić palcami o stolik, Małgorzata zagryza wargi.
Spodziewając się, że wizyta potrwa dość długo, oddały płaszcze portierowi.
Przyglądam się im nie bez podziwu: różne wiekiem, stylem, urodą.

Przemilcza więc tę prawdę, że postanowił przyśpieszyć kurację właśnie z litości.
Pacjent milczał na pozór spokojnie. Ale od pierwszego dnia cierpiał. I to w
szpitalnym.<br>Spod rękawów szlafroka widać te same ozdoby, co u inżyniera Żegoty - dwie szerokie białe bransolety ze świeżych bandaży.<br>Przy niej rodzice: elegancki, pobladły z niemej złośc i pięćdziesięciolatek i spłakane, czterdziestoletnie matczyne nieszczęście.<br>Elena z Małgorzatą znajdują wolny stolik. Czekają.<br>Czekają coraz niecierpliwiej. Czwarta, siódma, jedenasta minuta.<br>"Wiedźma" zaczyna bębnić palcami o stolik, Małgorzata zagryza wargi.<br>Spodziewając się, że wizyta potrwa dość długo, oddały płaszcze portierowi.<br>Przyglądam się im nie bez podziwu: różne wiekiem, stylem, urodą.<br>&lt;gap reason="sampling"&gt;<br>Przemilcza więc tę prawdę, że postanowił przyśpieszyć kurację właśnie z litości.<br>Pacjent milczał na pozór spokojnie. Ale od pierwszego dnia cierpiał. I to w
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego