Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Dzień Dobry
Nr: 25/05
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2001
rzędami łóżeczek, w których leżą i drą się wniebogłosy nowo narodzone bobaski.

Jedno ze zdjęć wykonano z rogu Żelaznej i Żytniej. "Świeżo upieczony" ojciec stoi przed schodkami szpitala, trzyma na ręku białe zawiniątko i uśmiecha się w stronę aparatu. Widać, że to lata 60. Ojciec ubrany jest w kusą jesionkę, beret i zwężane spodnie z taniego materiału. Budynek szpitala jest szary i odrapany. Na chodniku stoi zaparkowana popielata warszawa z garbem.
- Chcieliśmy mieć jakieś zdjęcie, a ja nie lubię się fotografować - mówi pani Bogumiła. - Postawiłam więc męża, dałam mu dziecko i wzięłam aparat. Nic nie mówił, trzymał Adasia i stał jak
rzędami łóżeczek, w których leżą i drą się wniebogłosy nowo narodzone bobaski.<br><br> Jedno ze zdjęć wykonano z rogu Żelaznej i Żytniej. "Świeżo upieczony" ojciec stoi przed schodkami szpitala, trzyma na ręku białe zawiniątko i uśmiecha się w stronę aparatu. Widać, że to lata 60. Ojciec ubrany jest w kusą jesionkę, beret i zwężane spodnie z taniego materiału. Budynek szpitala jest szary i odrapany. Na chodniku stoi zaparkowana popielata warszawa z garbem.<br> - Chcieliśmy mieć jakieś zdjęcie, a ja nie lubię się fotografować - mówi pani Bogumiła. - Postawiłam więc męża, dałam mu dziecko i wzięłam aparat. Nic nie mówił, trzymał Adasia i stał jak
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego