się pobłażliwie, Grela dreptał nogami, jakby go posadzka parzyła - za nim w szeregu stali: Synaj, Kamiński i Warga. Bloczki trzymali w ustach, a stosy półmisków na rękach. Któryś z nich mruknął: "Co jest, do jasnej cholery!" Pan Albin spostrzegł wreszcie, że utrudnia pracę, i przestał kontrolować. Panna Michalina robiła to bez porównania szybciej - rzucała spojrzenie na półmisek, potem na bloczek i potrząsała głową na znak, że jest dobrze <page nr=152>.<br>Przy oknie kuchennym padały krótkie, dosadne zamówienia: - Dwa razy kokilka na jee! Trzy razy cielęca pojeee! Dwie z nerką, jedna bez! Raz kompot z jabłek! Wszystko obiad!<br>- Raz omlet z konfiturą! Trzy razy kotlet