Ale przyszedł maj, jeden i drugi, a ona nie ruszała się ze dworu, obwarowując ostateczną decyzję, nie pozbawionym egoistycznej nutki - argumentem:<br><br> - Nie pojadę na tę mroźną i śnieżną Syberię, bo nie mogę zniszczyć siebie, żyjąc na wygnaniu. Chcę mieszkać i pracować tylko w kraju i dla kraju, wśród bliskich przyjaciół, bez przymusu, bez ciasnego gorsetu konwenansów. (Wszystkie zesłania w głąb Rosji określano wówczas jedną, groźną nazwą: Syberia.)<br><br> Zaskoczenie, zgorszenie, głosy potępienia; im większa jednak natarczywość pytań w rodzaju: - Dlaczego tak uczyniłaś, zacna pani Elizo? To się nie godzi... - tym silniej burzy się w niej gniew, aby w końcu wybuchnąć w dobitnej odpowiedzi