Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: W kraju niewiernych
Rok wydania: 2003
Rok powstania: 2000
doktorze - zirytowała się Voestleven - podpisał pan w imieniu...
- Co, podacie mnie do sądu? - zaśmiał się Ducheé. Wstał, poczłapał do telewizora, wyłączył, poczłapał do okna, wyjrzał, strzepnął z karku robaki, odstawił butelkę.
- A kto jeszcze pana budził? - zapytał Daniel.
- Ten rzeźnik o kubistycznej gębie.
- I o co pytał?
- Aha, dał nogę bez słowa, co? - zarechotał Ducheé, układając się z powrotem na kanapie. - Nigdy nie wierz najemnikom. Zwłaszcza jeśli płacisz z góry, a ich naprawdę czeka robota. W sześćdziesiątym czwartym...
- Chryste Panie, doktorze! - żachnęła się Voestleven. - Dlaczego odesłał pan rodzinę? Dzwonili z ministerstwa? Co powiedzieli?
- Akurat! Oni by kiedy się na co przydali! To
doktorze - zirytowała się Voestleven - podpisał pan w imieniu... <br>- Co, podacie mnie do sądu? - zaśmiał się Ducheé. Wstał, poczłapał do telewizora, wyłączył, poczłapał do okna, wyjrzał, strzepnął z karku robaki, odstawił butelkę. <br>- A kto jeszcze pana budził? - zapytał Daniel. <br>- Ten rzeźnik o kubistycznej gębie. <br>- I o co pytał? <br>- Aha, dał nogę bez słowa, co? - zarechotał Ducheé, układając się z powrotem na kanapie. - Nigdy nie wierz najemnikom. Zwłaszcza jeśli płacisz z góry, a ich naprawdę czeka robota. W sześćdziesiątym czwartym... <br>- Chryste Panie, doktorze! - żachnęła się Voestleven. - Dlaczego odesłał pan rodzinę? Dzwonili z ministerstwa? Co powiedzieli? <br>- Akurat! Oni by kiedy się na co przydali! To
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego