minutach zadźwięczał stamtąd delikatnie dzwonek. Zrozumiałem, że to na mnie. Zwróciłem spojrzenie w stronę służącego. Skinął głową.<br>Sala, do której wszedłem, była większa od poprzedniej. Zapełniały ją meble dopasowane do niej wymiarami. Rozejrzałem <page nr=158> się. Przy jednym z okien stało biurko. Siedział za nim ksiądz o ładnej, młodej twarzy i oczach bez wyrazu, którymi przyglądał mi się przez cały czas, kiedy starając się wykonać to możliwie spokojnie i zwyczajnie, przemierzałem olbrzymi pokój. Wreszcie u celu. Zakomunikowałem mu nazwisko, godność ojca i to, że mam od niego list, jak również, że w związku z jego treścią pozwalam sobie z całą pokorą na śmiałość - powiedziałem