weselu, ni nowym jaśnieć obliczem,<br>Ani wspominać nikogo, ani zapomnieć o <orig>niczem</>.<br><br>I rozpuściła warkocze i pomyślała w błękicie,<br>Że w niekochanych objęciach przemarnowała swe życie,<br><br>Bez zdrady i bez oporu, starannie kryjąc swą ranę,<br>Pieściła usta <orig>nielube</> i oczy <orig>niemiłowane</>.<br><br>I trwała dla nich bezwolna, i kwitła dla nich bezduszna<br>I przezywała je - losem i była losom posłuszna.<br><br>A nie kochała tak tkliwie, a nie kochała tak czule,<br>Że nikt w jej jasnym uśmiechu nie trafił myślą na bóle.<br><br>Lecz teraz nagle pojęła, że wobec Boga i nieba<br>Już nic nie wolno ukrywać i nic ukrywać nie trzeba.<br><br>Śmierć w