pode mną ugięły. Wielki Boże, dopłynęłam...!<br>Możliwe, że wszystko wyglądałoby inaczej, gdybym się stamtąd natychmiast oddaliła. Cały dalszy ciąg mojego życia zależał od tego jednego drobiazgu. Ale nie wiedziałam o tym i nie oddaliłam się. Nie miałam siły. Padłam obok dobytku na suchy piaseczek i śmiertelnie zmęczona, pełna niewymownej ulgi, bezgranicznie szczęśliwa, zasnęłam kamiennym snem.<br>Obudził mnie warkot helikoptera. Pierwsze wrażenie było okropne! Poderwałam się w popłochu, pewna, że ujrzę strome zbocza, kamienne ściany i znajomy tarasik. Nie, dookoła ciągle było to samo, trawka, piaseczek i kiwający się na morzu, porzucony jacht. Nie śniło mi się, dopłynęłam do Francji! Czułam się