z diabłem. Co ujrzałem? Walkę kundla z kundlem, a że jeden miał skrzydła, a drugi rogi, jeszcze bardziej poniżało sprawę. I pamiętam też, że niespodziewanie to zbieranie podpisów zaczęło mnie bawić. Na szczęście szybko zorientowałem się, jak obrzydliwa jest moja satysfakcja. Havel zrobił z tego sztukę, miał więc prawo być bezlitosny.<br> Premier, co siedział przede mną na wyciągnięcie ręki, bawił się wyśmienicie. Śmiał się, kiedy trzeba, klaskał, wszystko rozumiał, jednym słowem nasz człowiek. Kiedy spektakl dobiegał końca, a widownia pękała ze śmiechu, Havel wystawiał właśnie na korytarz swój więzienny drelich ułożony w kostkę. Pomyślał o tym Adam Michnik. Gdy opadły oklaski