Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
zapach nieznanych nam pachnideł, i w uszach rozbrzmiewał nam gwar głosów w obcym języku, w którym jeszcze nie rozpoznawaliśmy odrębnych słów, ale rozumieliśmy bezbłędnie życzliwe i przyjazne gesty, uśmiechy, znaki,
ci ludzie okazywali się równie ciekawi nas jak my ich, i stąd ta rodząca się bliskość, nie zawsze do końca bezpieczna, ale staraliśmy się o tym nie myśleć, kiedy - zapraszani gościnnie - wstępowaliśmy to tu, to tam,
i częstowano nas chałwą i prażonymi orzeszkami, które jadło się zmieszane z rodzynkami, albo baranim gulaszem: wyławialiśmy lepioszką kawałki mięsa i nabieraliśmy nią jak łyżką gęsty, zawiesisty sos, pachnący czosnkiem i cebulą, i majerankiem, i
zapach nieznanych nam pachnideł, i w uszach rozbrzmiewał nam gwar głosów w obcym języku, w którym jeszcze nie rozpoznawaliśmy odrębnych słów, ale rozumieliśmy bezbłędnie życzliwe i przyjazne gesty, uśmiechy, znaki,<br>ci ludzie okazywali się równie ciekawi nas jak my ich, i stąd ta rodząca się bliskość, nie zawsze do końca bezpieczna, ale staraliśmy się o tym nie myśleć, kiedy - zapraszani gościnnie - wstępowaliśmy to tu, to tam,<br>i częstowano nas chałwą i prażonymi orzeszkami, które jadło się zmieszane z rodzynkami, albo baranim gulaszem: wyławialiśmy lepioszką kawałki mięsa i nabieraliśmy nią jak łyżką gęsty, zawiesisty sos, pachnący czosnkiem i cebulą, i majerankiem, i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego