Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 21
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1995
Po prostu de Villiers opanował słuszną nowomowę, a Le Pen - nie. Le Pen nie kiwnie palcem dla Czeczenii i zawsze woli Francuzów - kropka. De Villiers także nie kiwnie palcem i też zawsze woli, ale poza tym kocha i Czeczenów, i imigrantów, co go nic nie kosztuje, daje mu zaś papiery bezsprzecznie słuszniejszego i demokraty pełną gębą. Sołtyk napisał o nim co najwyżej, że "antyeuropejczyk". Będą z niego ludzie (z Sołtyka, bo z de Villiersa - nie sądzę) - wie facet, że na innej półce leżą fakty, na innych powidła. Ja zaś, że o powidła nie dbam, a na salony już w moim wieku
Po prostu de Villiers opanował słuszną nowomowę, a Le Pen - nie. Le Pen nie kiwnie palcem dla Czeczenii i zawsze woli Francuzów - kropka. De Villiers także nie kiwnie palcem i też zawsze woli, ale poza tym kocha i Czeczenów, i imigrantów, co go nic nie kosztuje, daje mu zaś papiery bezsprzecznie słuszniejszego i demokraty pełną gębą. Sołtyk napisał o nim co najwyżej, że "antyeuropejczyk". Będą z niego ludzie (z Sołtyka, bo z de Villiersa - nie sądzę) - wie facet, że na innej półce leżą fakty, na innych powidła. Ja zaś, że o powidła nie dbam, a na salony już w moim wieku
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego