nich w biegu. Okropnie nie lubię takich wind i staram się z nich nie korzystać, bo zawsze jedna noga zostaje mi nie tam, gdzie powinna. Drzwi, jeśli już istniały, otwierały się samodzielnie na zasadzie fotokomórki, fragmenty przeszklonych ścian też, klimatyzacja dmuchała, ssała, chłodziła i wachlowała, a wszystko to razem działało bezszmerowo i niepojęcie sprawnie.<br>Basen znajdował się na jednej z niższych kondygnacji, z trzech stron otoczony był budynkiem, a z czwartej miał dziką skałę. Palmy i kaktusy rosły wokół w ilościach najzupełniej mnie zadowalających. Dookoła obficie poniewierały się dmuchane fotele z przezroczystego plastyku oraz inne zwyrodniałe meble.<br>Jednej rzeczy tylko nie