Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
natychmiast zamarzną we mnie krew i oddech, i z wysiłkiem otulałem się w spiętrzone na moim ciele koce, a mimo to lodowaty powiew wdzierał się pod nie, lizał mnie całego szorstkim jęzorem,
lecz naraz ogarnęła mnie fala upału, na czoło występowały krople potu, wargi pierzchły od pragnienia, więc lizałem je bezwiednie, raz, drugi, i zacząłem się rozkopywać, odrzucałem koc po kocu i wkrótce leżałem już nagi, nie mogąc znieść tego żaru, tej gorączki, która rozsadzała głowę i piersi,
i nagle ujrzałem, choć przecież nie mogłem ich widzieć, wszy, całe ich mnóstwo, które oblazły mnie teraz, tak jak wtedy, w drodze na
natychmiast zamarzną we mnie krew i oddech, i z wysiłkiem otulałem się w spiętrzone na moim ciele koce, a mimo to lodowaty powiew wdzierał się pod nie, lizał mnie całego szorstkim jęzorem,<br>lecz naraz ogarnęła mnie fala upału, na czoło występowały krople potu, wargi pierzchły od pragnienia, więc lizałem je bezwiednie, raz, drugi, i zacząłem się rozkopywać, odrzucałem koc po kocu i wkrótce leżałem już nagi, nie mogąc znieść tego żaru, tej gorączki, która rozsadzała głowę i piersi,<br>i nagle ujrzałem, choć przecież nie mogłem ich widzieć, wszy, całe ich mnóstwo, które oblazły mnie teraz, tak jak wtedy, w drodze na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego