Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
jedną ręką muskała mi włosy, drugą wyrywała źdźbła trawy i krzywym ząbkiem gryzła cienkie łodyżki. Przypomniało mi się, że w takiej samej pozie zaskoczyłem niegdyś pannę Kazimierę i Alioszę Kawrygina. Na myśl tę zmieszałem się nieco, ale nie poczułem onieśmielenia, przeciwnie, dałem się ponieść nie znanemu dotąd zuchwalstwu. Na wpół bezwiednie, powolutku, odwróciłem głowę i policzkiem przylgnąłem do ciepłego uda Poliny. Owionął mnie zapach jej spódniczki pomieszany z wonią zwietrzałych perfum "Coeur de Jeanette". Zamknąłem oczy, lecz w tej samej chwili przywidziało mi się, że trzymam głowę na kolanaeh panny Kazimiery i że zaraz ujrzę jej twarz z wypukłym czołem okolonym
jedną ręką muskała mi włosy, drugą wyrywała źdźbła trawy i krzywym ząbkiem gryzła cienkie łodyżki. Przypomniało mi się, że w takiej samej pozie zaskoczyłem niegdyś pannę Kazimierę i Alioszę Kawrygina. Na myśl tę zmieszałem się nieco, ale nie poczułem onieśmielenia, przeciwnie, dałem się ponieść nie znanemu dotąd zuchwalstwu. Na wpół bezwiednie, powolutku, odwróciłem głowę i policzkiem przylgnąłem do ciepłego uda Poliny. Owionął mnie zapach jej spódniczki pomieszany z wonią zwietrzałych perfum "Coeur de Jeanette". Zamknąłem oczy, lecz w tej samej chwili przywidziało mi się, że trzymam głowę na kolanaeh panny Kazimiery i że zaraz ujrzę jej twarz z wypukłym czołem okolonym
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego