wsparte tuż przede mną na kratce w dnie<br>kajaka. Chyba nie spostrzegła tego mojego uciekania, bo nachyliwszy<br>znów głowę nad tym pęknięciem, spytała:<br> - Nie masz może agrafki? Zresztą po co cię pytam. Chłopaki nie noszą<br>takich rzeczy. Gdybym miała agrafkę, bym spięła sobie. A tak, no,<br>spójrz.<br> Wydawało się, że bezwiednie to powiedziała, bo nie sprawdziła, czy<br>spojrzałem, lecz wciąż oglądając to pęknięcie, zaczęła wyrzucać słowa,<br>jakby z nagłej potrzeby usprawiedliwienia się:<br> - Musiał być zleżały. Bo gdyby to na brzegu, mogłabym o coś zawadzić.<br>Choćby o jakąś gałązkę. Ale tu, na wodzie? Kiedy wsiadałam, wszystko<br>było w porządku, widziałeś, prawda? Nawet