Typ tekstu: Książka
Autor: Kruczkowski Leon
Tytuł: Kordian i cham
Rok wydania: 1979
Rok powstania: 1932
zdyszany, zgoniony, w rozburzeniu niezmiernym konopiastej głowy.
- Pan Szymkiewicz... kazali powiedzieć... - zawołał chrapliwie i zaraz zatchnął się, prędko łykając powie, trze rozdziawioną gębą.
- Co powiedzieć?
- Że... że... żeby te tam... papiery... schować dobrze! żeby schować, bo mają przyjść... mają przyjść po te tam... ze dworu!
- Mają przyjść... - mruknął Kazimierz i bezwiednie rozglądnął się na wszystkie strony.
- Pan komisarz jakiś tam są... we dworze... kazali, żeby te papiery...
Kazimierz nie słuchał dłużej. Ruszył z powrotem ku domowi, jak mógł najśpieszniej - - Że też od razu nie zwietrzył, co się święci... że też od razu nie pomyślał!
Nade wszystko był przejęty tym komisarzem... Niby
zdyszany, zgoniony, w rozburzeniu niezmiernym konopiastej głowy.<br>- Pan Szymkiewicz... kazali powiedzieć... - zawołał chrapliwie i zaraz zatchnął się, prędko łykając powie, trze rozdziawioną gębą.<br>&lt;page nr=104&gt; - Co powiedzieć?<br>- Że... że... żeby te tam... papiery... schować dobrze! żeby schować, bo mają przyjść... mają przyjść po te tam... ze dworu!<br>- Mają przyjść... - mruknął Kazimierz i bezwiednie rozglądnął się na wszystkie strony.<br>- Pan komisarz jakiś tam są... we dworze... kazali, żeby te papiery...<br>Kazimierz nie słuchał dłużej. Ruszył z powrotem ku domowi, jak mógł najśpieszniej - - Że też od razu nie zwietrzył, co się święci... że też od razu nie pomyślał!<br>Nade wszystko był przejęty tym komisarzem... Niby
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego