dotkliwe niż dzisiejszej doby), uważał, że cały świat dzielić powinien jego utrapienia. Z cyniczną premedytacją zarażał więc damy dworskie, po czym zmuszał członków swojej rady do kopulowania z zarażonymi. <br>Franciszek Liszt miał kompleks impotencji. Zażywał więc wszelkiego rodzaju, niekiedy nader wymyślne, afrodyzjaki: po czym - by sprawdzić, czy skutkują - uwodził każdą białogłowę, która była pod ręką. Najczęściej - takie już konsekwencje uprawianego zawodu - były to panny, które wtajemniczał w arkana muzyki. Na starość nie krępował się już wcale i przyjmował na uczennice nawet takie, którym słoń nastąpił na ucho, byle były zgrabne i świeże. Irving Wallace twierdzi, że był jednym z największych donżuanów