Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
upomniał ją łagodnie. - Co miałbym zrobić?
- Praktycznie nic - rzuciła gniewnie. - Opowiedzieć o nim. Jaki jest, co potrafi, jak myśli.
- Wy potrzebujecie jego żony - roześmiał się. - Ja mogę najwyżej powiedzieć, jaki czas miał na torze przeszkód. No więc miał najlepszy. A teraz żegnam. Państwo polskie jest biedne, a ja nie naciągam biedaków na zbędne wydatki.
Obrócił się na pięcie, wrócił do pokoju i usiadł na tapczanie. Było tu widniej - nie aż tak, by odczytać wyraz twarzy stającej w progu dziewczyny, ale wystarczająco, by rozpoznać wymowę ruchów. Przypominała tygrysicę, którą tylko pręty klatki powstrzymują przed skokiem.
- To nie jest śmieszne - warknęła. - Na tym
upomniał ją łagodnie. - Co miałbym zrobić?<br>- Praktycznie nic - rzuciła gniewnie. - Opowiedzieć o nim. Jaki jest, co potrafi, jak myśli.<br>- Wy potrzebujecie jego żony - roześmiał się. - Ja mogę najwyżej powiedzieć, jaki czas miał na torze przeszkód. No więc miał najlepszy. A teraz żegnam. Państwo polskie jest biedne, a ja nie naciągam biedaków na zbędne wydatki.<br>Obrócił się na pięcie, wrócił do pokoju i usiadł na tapczanie. Było tu widniej - nie aż tak, by odczytać wyraz twarzy stającej w progu dziewczyny, ale wystarczająco, by rozpoznać wymowę ruchów. Przypominała tygrysicę, którą tylko pręty klatki powstrzymują przed skokiem.<br>- To nie jest śmieszne - warknęła. - Na tym
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego